I znow mija tydzien... w srode bylem w Dolinie Alamedin i specjalnie wracalem szybciej aby zdazyc na swoje nowe zajecia z rosyjskiego ktore ku niczyjemy zaskoczeniu... nie odbyly sie. Przez dwa nastepne dni nie dzialo sie nic szczegolnego poza malymi przygotowaniami do sobotniego noroozu, ktorego to postanowilismy obejsc po Polsku i wyprawilismy male spotkanie z nacjonalnymi potrawami:) Dziewczyny przygotowaly pierogi (notabene ruskie), salatke i zupe cebulowa wg. przepisu pani anny (w ktora wierzy Monika:) ja jako Poznaniak postanowilem uraczyc wszystkich tradycyjbymi pyrami z gzikiem (osobiscie uwazam to za najgenialniejsze danie:). Nim jednak przyszli goscie i rozpoczelismy nasz Polski wieczor, zwiedzilem po raz setny Oszski bazar w poszukiwaniu polproduktow, a pozniej wybralem sie z Basia na plac Ala-too zwiedzac jurty, szukac specjalnego dania o ktorym wszyscy nam opowiadali, a takze "popstrykac" pare fotek. W niedziele byla wizyta na Awtorynku, gdzie naszlismy moja wymarzona maszyne - UAZa. Cena to prawda 3000 $ ale planujemy dogadac sie z wlascicielem aby wypozyczyc samochod na okreslony czas bez potrzeby rejestracji (ktora jest dla nas niemozliwa), lub wynajecie samochodu z nim jako kierowca (gdyz wspominal ze jest bezrobotny, a samochod nalezy do jego taty:). Malo czy duzo tyle wlasnie sie wydarzylo i wiecej nie mam co pisac, reszta na fotach. Milego ogladania.