Przedwczoraj ylem po raz pierwszy z Baska poza miastem (nareszcie). Nasz pierwszy wypad byl do doliny Ala-Archa. Niestety mysielismy w polowie drogi zrezygnowac z marszruty bo 15 os mercedes wypchany byl po brzegi blizej nieokreslona liczba pasazerow ktora z kazdym przystankiem rosla. Tak tez zrobilismy sobie malenka wyprawe okrazajac zboczami gor, rezydencje prezydenta Bakijewa (nieprawdaz ze przypomina to nasza pierwsza wyprawe w UB?!). Tam kolo plotu stal kirgiski zolnierz i sie darl do nas, ale go nie zrozumielismy (prawda ze jeszcze podobniej:) Koniec koncow przemiezajac rzeczki i wioski, lapiac stopy i meczac sie na piechte dotarlismy do parku. 2 h zwiedzania i powrot na chalupe, tu juz spod bramy zgarnela nas rodzinka vanem i odwiezli prawie pod sam dom. Tak skonczyla sie ta przepiuekna pierwsza niedziela poza miastem. No i w koncu zobaczylismy ta slynna "brazowa chmurke" nad biszkekiem zwana smogiem, ужас и кошмар.....
No wiec... (wiem ze nie tak sie zaczyna ale to nic) No wiec dzis wrocilismy z Issyk-ata, doliny a zarazem wioski i kurortu(czy tez sanatorium) o tej samej nazwie.
Polozone jakies 50 km od Biszkeku, ma fatalny dojazd (mowie oczywiscie o drogach) i przepiekne widoki. W nasza dosc improwizowana wyprawe wybralismy sie dosc spontanicznie gdyz okazalo sie ze nie mamy zadnych zajec. W poniedzialek wyjechalismy o 15.00 i do 17.00 czekalismy na busa:). Tymze samym busem dotarlismy na miejsce. Busik to oczywiscie Marszrutka (to dla niewtajemniczonych). W ogole marszrutki to swietne centra, kultury, nauki i mozliwosci nawiazania nowych znajomosci. Tak wiec, juz w marszrutce zalatwilismy sobie nocleg, u babuszki w mieskzniu za jedyne 150 somow (przelicznik podalem ostatnio). Warunki byly raczej spartanskie, ale mieszkanie bylo polozone zaledwie 20m od basenow z wodami termalnymi. Same baseny, rowniez nie porazaly swym wygladem, ale tu przeciez chodzilo o doznania duchowe i mozliwosc wykapania sie posrod gor i sniegow w goracym zrodle. Tego dnia zrobilismy sobie jeszcze mala przebiezke i dotarlismy zboczem doliny nad wodospad, ktory niestety byl zamarzniety wiec nie bylo czego podziwiac, oczywiscie poza przecudnymi widokami. Wrocilismy znow marszrutka do Biszkeku. I na jutro planuje wypad do doliny Alamedin, tylko ze musze wstac o 6.00 rano co jest niezwykle ryzykowne, bo nie przywyklem do tego.
Poza tym to mnie mala Ania strasznie wk...wiala. Przepraszam Dziadku wiem ze to czytasz, ale tej osoby poprostu nie moge zdzierzyc.
Pozdrawiam