Nareszcie mam mozliwosc napisanie czegos znowu. Ostatnimi czasy mam prawdziwego pecha jesli mowa o komputerach w kafejkach internetowych. Co jeden to lepszy od poprzedniego. Wiekszosci stron nie moge otworzyc i to nie bynajmniej z powodu cenzury czy czegos podobnego, poprostu trafiaja mi sie siedliska wirusow co windowsa 3.11 nie moglyby udzwignac... ale koniec tematu.
Byly swieta. I tak wszyscy zabralismy sie do preznej roboty aby w minawsza niedziele moc zasiasc jak jedna wielka rodzina przy suto zastawionym (oczywiscie po polsku) stole. Od piatku trwala zbiorka pieniedzy i przygotowania. Oprocz naszej 5 polakow i rowniez naszego Belga, przyszli (w kolejnosci wiekowej) pan Jan z ONZ, pan Mirek z OBWE, jakas Francuzka rowniez z OBWE (ktorej imienia niestety nie pomne) a takze Iza, ktora sie tu jakos tak pojawila 2 tygodnie temu i pracuje w jakims NGOsie.
2 dni ciezkich przygotowan daly nam moc ciekawych i smacznych potraw swiatecznych z roznych stron Polski. Basia przygotowala nadziewane jajka (bardzo dobre ale na nasza 10 zdecydowanie za malo:), Justyna (przy wspoludziale Basi) tradycyjna salatke z groszkeim marchewka itd, Mona jak zwykle wykminila cos z ksiazki Pani Ani, Ania (nie ta od ksiazki) ugotowala i pomalowala jaja na twardo, a ja jako zakaske zrobilem 5 kg galartu (ktorego polowa do dzisiejszego dnia stoi).
Po mszy gdy wszyscy sie zebralismy w domu zaczelo sie jedzenie. Ktore pod wieczor zamienilo sie w pelnowymiarowy prazdnik iscie we wschodnim stylu z "czysto" ;) polska goscinnoscia. A wszystko bedzie jutro w obrazkach jak tylko wrzuce zdjecia:) Pozdrawiam z Wesolym Jajkiem.
A od wczoraj myslimy jak sobie zorganizowac nasza wakacyjna wycieczke coby popamietac ja do konca swoich dni... i nawet mamy juz pewien plan, ale o tym kiedy indziej :)