Dzieс I (27.01.09)
Swoj№ podrуї zacz№іem od dokіadnej kontroli osobistej na іawicy (wі№cznie ze њci№ganiem butуw). Oczywiњcie najgorszy okazaі siк pierwszy lot, zawsze tak mam gdy muszк siк przyzwyczaiж do czegoњ, Pуџniej byіo juї miіo i bezstresowo. Na Okкciu spotkaliњmy siк z Gosi bratem, ktуry przekazaі nam paczkк, trochк pogawкdziliњmy i ruszyliњmy dalej. Co prawda troszkк gіodowaіem z wіasnej winy, aї do 15.30 kiedy to Anka kupiіa jakiњ chleb na Okкciu. Pуџniej wszystko poszіo juї z przysіowiowej „gуrki”. Miіy lot do Moskwy, ktуry upіyn№і mi na konwersacji z s№siadem jakim byі polak bкd№cy jakimњ dyrektorem w podmoskiewskiej fabryce produkuj№cej produkty budowlane. Rozmowa zajкіa nam praktycznie caі№ drogк (czy tez lot jak kto woli), tak wiкc nim siк spostrzegіem l№dowaliњmy juї w Stolicy Rassiji. Godzinny postуj, na Szeremietiewie wykorzystaіem na dostateczne zatкsknienie za Polsk№ i sprawdzenie co dostaіem od Kuby, Jomiego i Wichra w pudeіku, skoсczyіo siк to miіym zaskoczeniem i wypaleniem kilku „poznaсskich”. Potem juї tylko samolot, kurczak na kolacjк(i na mojej koszulce), krуtkie spanie i l№dowanie w Biszkeku, a w zasadzie w Manasie. 5.10 Chwila przerwy, Ania siк umyіa siк pod kranem w aeroportowym kiblu, ja spaliіem kolejnego poznaсskiego dobijaj№c targu z jednym z bij№cych siк o nas woditielem, zapakowaliњmy nasze manatki i ruszyliњmy srebrnym bmw (bez pokrкteі do okien) na 7 mikrorejon gdzie oczekiwaіa nas Gosia (zwana rуwnieї Margarit№:). Na miejscu Gosia przyjкіa nas smaczn№ saіatk№ jabіkowo, cytrynowo, granatow№ itd. (brzmi egzotycznie, ale mi osobiњcie smakowaіo) pogawкdk№ oraz herbatk№, pуџniej szybkie myju-ryju jest 7.30, tak wiкc czas juї na spanie, aїeby obudziж siк jeszcze przedpoіudniem i rozpocz№ж nowy dzieс.