W piatek wyruszylismy wraz z Iza do Karakolu gdzie zatrzymalismy sie u Denizy (czeskie dziewcze).
Najpierw byla droga marszruta wzdluz Issyk-kulu i dziwne rozmowy z wspoltowarzyszami. Wieczorkiem udalismy sie do do cafe "Fakir" miejscowe knajpa (powiadaja ze najlepsza). Tam okazalo sie ze zapowiadajacy wieczor bedzie dlugi gdyz zapoznalismy sie z 5 czechow, nowozelandczykiem, i para z Szwajcarii i Francji (ktorzy pozniej przez 3 dni u nas nocowali w Biszkeku).
Najpierw zostalem zaczepiony przez delikatnie "zbufetowanego" kirgiza ktory zabral mnie z kolega na zewnatrz pokazujac siury na scianie i oznajmiajac ze bedzie sztraf bo jeden z czechow sie wylal. Gdy doszlismy do tego ze mam to zupelnie w (delikatnie mowiac) powazaniu na odchodnym powiedzial ze dzwoni po spec-grupe ktora sie tym zajmie... i dopiero teraz z perspektywy czasu wydaje mi sie to jednym z najzabawniejszych momentow. Wieczora tak jak sie zapowiadal byl dlugi, na koniec w drodze powrotnej nowozelandczyk sklepal delikatnie taksowkarza bo sie z nami poklocil i wyskoczyl z jadacej taksowki po czym uciekl z okrzykiem "I going to the fucking home"...
Nastepnego dnia nieznacznie "zmeczony" udalem sie z Basia, Deniza i Iza do Jeti-Oguz. Byla to alpejska LAka oddalona 30 km od Karakolu. Na wejsci do doliny znajduje sie lekka sie juz sypiace sanatorium zbudowane w 1931 r przez Sowietow, jedno z najbardziej prestizowych w Kirgiskie CCP, teraz podupadajace. W latach 50- tych przechodzil tutaj aklimatyzacje Gagarin po locie a w 90- tych spotkali sie Jelcyn z Akajewem. Caly dzien spedzilismy na harcowaniu, a wieczor w jurcie na skraju lasu.
Nastepnego dnia wrocilismy do Karakolu, Iza pojechala do Cholpon-Ata, a my zwiedzilismy muzeum przewalskiego i wioske zwana Pristan gdzie w zamierzchlych czasach CCCP znajdowala sie baza torped. Mala kapiel w Isyk-kule i powrot na chate.
Kolejny dzien to dzien dziecka, przechadzka po Karakole, zwiedzanie zoo (oczywiscie tabuny rodzicow z pociechami w koncu 01.06), moim skromnym zdaniem to dzieci nie zwierzeta powinny byc zamykane w klatkach, gdyz meczyly one te biedne stworzenia rzucajac piachem i kamieniami w orly itp.
Po drodze do Biszkeku zatrzymalismy sie w Cholpon-Ata najbardziej wylansowanym kurorcie w Kg w wiekszosci wykupionym przez Kazachow. Swoja letnia rezydencje posiada tam Bakijew, a takze mozna tam znalezc 3 tys letnie petroglify wyryte na kamieniach rozrzuconych wokol miasteczka. Podczas czekania na zapelnienie sie naszej marszrutki zapoznalismy sie z 2 paniami rosjankami z czego jedna (Olga) mieszka w Jakucji i mowi calkiem dobrze po polsku gdyz w latach 80tych stacjonowala w Legnicy przez 4 lata.
W Biszkeku znalezlismy sie w poznych godzinach wieczornych....